Rejs ego

Tu opowieść nabiera już tempa,
Bo „dziecina” coraz bardziej nadęta,
I jak fok na wietrze się nadyma,
Robi się nam już na całość zadyma…

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

Bo woła Ego: larum grają,
Tu Mie w ogóle nie słuchają,
Ty Mie tu nie podskakuj,
A Ty bądź cicho i do zenzy wskakuj.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

Rozsierdza się złowieszczo,
Czy mam pisać jeszcze co?
Panoszy się już na całego,
Jak na „statku pijanym” to Nasze Ego.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

A to władzy żądza,
Przy sterze Tobą rozporządza,
I ze swej wysokości,
Na maluczkich się złości.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

A to pokory kapoczek zakładasz,
Ale czemuż tak jaskrawo się rozsiadasz,
A to decydujesz: płynę na burłaka,
Ta podróż i tak jest byle jaka.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

A Ego nam się pasie,
I wciąż przybiera na masie.
I tak miotamy się w tej łupince,
Rozdając razy, zbierajac sińce.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

Aż razu pewnego, po nocy się ockniesz,
Że już lub za chwilę toni dna dotkniesz,
Albo stracisz grota w pędzie zawrotnym,
I może to być punkt podróży zwrotny.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

Bo okrutnie poczujesz się zmęczony,
Na domiar od całości wyosobniony,
I tak w pytania okręcony, jakby liną,
Rozglądać się zaczynasz za jaką Mariną.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

W głowie zaczyna Ci coś świtać,
Z myślą odważną zaczynasz się witać.
Czy na to szkutnik łódź przysposobił,
Abym to JA na niej dowodził?

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

Czy to, co zdaje Mi się całym światem,
Gry końcem, szachem, matem,
Nie przypomina ciemnego forpika,
Pod banderą fałszywego sternika.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

I nagle wołasz, tam do Czarta!
Przecież w tej talii niejedna jest karta.
By w swej zmiennej różnorodności,
Grę czynić jasną w reguł jedności.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

Lecz jak to poczuć i zobaczyć?
Jak z oczu zasłonę iluzji stracić?
To nie pytania są małostkowe,
Co poruszają tylko głowę.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…

Tu prawdziwego wysiłku trzeba,
By naturalna kierowała tobą potrzeba,
I byś podjął takie działanie,
Co otwiera serce, aż na Wachcie stanie.

Płyniesz, płyniesz, płyniesz…
Ale dokąd?
Czy to już wiesz?

Wena

Ten wpis został opublikowany w kategorii Zachowane. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.